248
Gdy się żal do świata wiśniami napłoni,
Będę ci chałupę budował w ustroni.
Błyskuńcem siekiery pień rozszczepię w deski,
W szalejącą twardziel wbiję gwóźdź niebieski.
Porozwieram w słońce okna przeciwsenne,
Zęby po pułapie strachy pełzły dzienne.
Przesosnowe progi do twych stóp przymuszę,
A świetlicy każę jaśnieć w twoją duszę.
Poobciosam niebyt tak, że będzie gładki,
I wyry je na nim wzorzyste zagadki.
Ulegnie mym dłoniom niepochwytność świata
I krzepkiego drzewa osoba liściata.
Oczom twym przywłaszczę wszystek las i pole,
Ustom podam w szepcie moją wolną wolę!
Wolną podam wolę na złoconej misie –
Niech panuje światu moje widzimisię!