Jesień, przez górskie idąc przełęcze,
Miast serca – liść mi szkarłatny wkłada –
Miast oczu – wtula dwie drobne tęcze
I śpiewa: „Ziemia kona już – blada,
Liść bez zieleni, kwiat bez motyli
Krew tysiącbarwną wysącza z siebie,
Jakby chciał w jednej odtworzyć chwili
Kolory wiosny – po jej pogrzebie!…
Tyś moim liściem, tyś moim kwiatem,
Bez żalu z całym żegnaj się światem!
Pij czar wspomnienia z jesiennej mgły!
Konaj i ty!”
– Konam! po całej konam przestrzeni
Od pól kobierca – do chmur kobierca!
Lecz pomnij – śmiercią piękna jesieni:
Człowiek jest kwiatem innego serca!…
Odkwitną kwiaty z śniegów powicia,
Gdy się odzłoci słońce na nowo!
Wyrwiesz je ze snu złotym kłom życia
I dawnych szeptów napełnisz mową!
Ale po mojej wiosny pogrzebie
Już nie odtworzysz blasków na niebie
I bezwładnego – w głębokim śnie –
Nie zbudzisz mnie!…