Producenci kosmetyków prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych preparatów. Na półkach pojawiają się środki upiększające i pielęgnujące o zaskakującym nieraz przeznaczeniu. I o niemałych cenach. Część z nich spokojnie możemy zastąpić o wiele tańszymi odpowiednikami. Wyjdzie to na zdrowie nie tylko naszemu portfelowi, ale także i skórze, ponieważ zafundujemy jej o wiele zdrowszą i bardziej naturalną alternatywę niż dostępne na półkach specyfiki.
1. Peeling do ciała
O wykonywaniu peelingu każda powinno się pamiętać regularnie i w nie powinno się tego zaniedbać. Jego zadaniem jest usunięcie martwego naskórka, odświeżenie skóry, pobudzenie krążenia. Dzięki temu zabiegowi ciało robi się miękkie, delikatne, gotowe na przyjęcie odżywczych składników nakładanych po kąpieli. Peeling jest kosmetykiem niezbędnym w każdej łazience, ale można na nim oszczędzić. Pamiętajmy, że specyfik ten pozostaje na skórze tak tylko przez chwilę. Nałożyć, wmasować, spłukać. Substancje aktywne są oczywiście dobrym dodatkiem, ale w takiej ilości, w jakiej są dodawane do preparatów (i w tak krótkim czasie) nie mają szans zadziałać skutecznie. Alternatywa? Tani, skuteczny i szybki do wykonania peeling domowy. W domu można wyprodukować sobie rewelacyjny peeling antycellulitowy – kawowy lub wypełniony minerałami – solny (najlepiej z soli morskiej). Możemy również zdecydować się na wersję cukrową. Kawa, dzięki zawartości kofeiny, ma działanie ukierunkowane na walkę ze skórką pomarańczową, znajdziemy ją w wielu gotowych preparatach. W domu wystarczy wymieszać kawę (w zależności od potrzeb i oczekiwanego stopnia ostrości, starczy łyżka lub dwie) z żelem pod prysznic, a jeszcze lepiej z olejem, który zapewni działanie odżywcze, nawilżające i natłuszczające. Kawa powinna być zmielona. Może być świeża – wówczas peeling będzie bardziej ostry lub już zaparzona. Odcedzamy fusy i mieszamy je z naszą bazą. Ta wersja będzie łagodniejsza. Dobrym wyborem jest również peeling solny. W tym przypadku postępujemy podobnie jak z kawą. Wybieramy sól. Morska ma najwięcej minerałów. Decydujemy się na odpowiednią do naszej skóry grubość kryształków (większe będą ostrzejsze, sól drobniej mielona, łagodniejsza). I mieszamy z bazą. W przypadku soli musimy pamiętać, aby całą operację wykonać szybko, ponieważ kryształki soli się po prostu rozpuszczają. Mamy przepełniony mikro- i makroelementami kosmetyk domowej roboty. Jego dodatkową zaletą jest fakt, że sól nie pozostawi ciemnego osadu, jak kawa. W ostatnim czasie coraz popularniejszy robi się również peeling cukrowy. Jego wykonanie jest identyczne, jak w przypadku solnego, ta wersja jest najłagodniejsza dla skóry, mogą od niej zacząć osoby, które mają wrażliwe ciało.
2. Peeling do ust
W ostatnim czasie coraz popularniejsze robią się również peelingi do ust. Na półkach znajdziemy śliczne małe pudełeczka, z sugestywnymi rysunkami soczystych owoców na wierzchu i z kolorową, pachnącą zawiesiną z zatopionymi kryształkami w środku. Kosmetyk ten nie jest może niezbędny, ale warto poznać jego działanie. Regularnie używany sprawia, że nasze wargi będą gładkie, miękkie, pozbawione odstających nieestetycznych skórek. Wypeelingowane usta, podobnie jak skóra, łatwiej przyjmują składniki odżywcze. Czy jednak koniecznie musimy płacić te niemałe przecież kwoty, jakich żądają producenci? Tego rodzaju preparat, w pełni naturalny, z wartościowymi składnikami, możemy przygotować sobie we własnej kuchni. Peeling do ust musi być oczywiście o wiele bardziej łagodny od tego do ciała. Jego bazą, podobnie jak w wyrobach sklepowych, jest cukier. Wśród preparatów, z którymi go wymieszamy może znaleźć się miód. Najlepiej oczywiście płynny (jeśli nasz miód już zmienił formę na stałą, wystarczy go delikatnie podgrzać). Mieszamy łyżeczkę miodu i łyżeczkę cukru, nakładamy na usta i wmasowujemy. Pozostałości można zjeść. Uwaga – mieszanki nie mogą stosować osoby uczulone na miód. Innymi substancjami, które można wykorzystać, mogą być też na przykład oleje – wszystkie jadalne i kosmetyczne. W przypadku tego kosmetyku, podobnie, jak w przypadku peelingu do ciała, trzeba przestrzegać jednej najważniejszej zasady – preparat wykonujemy bezpośrednio przed użyciem. Nigdy nie pozostawiamy resztek do wykorzystania za kilka dni, tylko wyrzucamy. Przed kolejnym zabiegiem przygotujemy sobie porcję kosmetyku na nowo.
3. Oleje spożywcze
W ostatnim czasie furorę wśród kosmetyków robią oleje. Przypomnieliśmy sobie o ich cudownych właściwościach, z których korzystano przez wieki. To bardzo dobry trend, a dla producentów kosmetyków zarazem żyła złota. Niejednokrotnie za maleńką buteleczkę olejku z efektowną nalepką i cudownym opisem żądają niebotycznych kwot. I o ile może to być usprawiedliwione w przypadku rzadkich i cennych substancji (np. olej arganowy musi mieć odpowiednią cenę, inaczej albo jest to podróbka, albo jest jednym z ostatnich składników w składzie INCI), to w przypadku popularnych olei takie działanie nie ma usprawiedliwienia. Alternatywy możemy poszukać na… półkach pobliskiego spożywczaka. Oleje przeznaczone do użytku spożywczego z powodzeniem można wykorzystywać w celach kosmetycznych (pamiętajmy – nigdy na odwrót!). Wśród olei jadalnych znajdziemy m. in. oliwę z oliwek, która od dawna wykorzystywana jest w kosmetyce, olej lniany, olej z orzechów, olej z pestek dyni i wiele, wiele innych. Bardzo dobrze może się sprawdzić nasz poczciwy i niesłusznie traktowany po macoszemu olej rzepakowy. Kluczem do sukcesu jest znalezienie odpowiedniego rodzaju oleju dla siebie.
4. Szukaj zamienników
Duże firmy prowadzą zaawansowane badania nad nowymi substancjami wykorzystywanymi w kosmetykach. To kosztuje krocie, ale do dyspozycji mamy coraz bardziej zaawansowane i coraz lepsze preparaty. Jak korzystać z najnowszych osiągnięć nauki, nie płacąc za to fortuny? Gdy nowa substancja wchodzi na rynek, dostęp do niej mają wyłącznie właściciele. Dlatego wszystkie nowe składniki najpierw pojawiają się najdroższych, najbardziej luksusowych i ekskluzywnych kosmetykach. Z czasem jednak odkrycie robi się coraz bardziej powszechne. Jeśli jest znany mechanizm jego powstawania, mogą go wykorzystywać również i inne firmy. Jeśli wynalazek jest chroniony patentami, to i tak najczęściej po pewnym czasie (na przykład gdy osiągnięto zakładany dochód ze sprzedaży swoich wyrobów) firma-matka odsprzedaje go do wykorzystania. Dzięki temu nowa, wcześniej niedostępna substancja, jest wykorzystywana także i w kosmetykach z półki średniej, a firma, która finansowała badania ma dodatkowe źródła dochodów. I zarówno w kosmetykach luksusowych, jak i średniopółkowych wykorzystywana ten sam preparat. Nawet niejednokrotnie ten tańszy może być dla nas lepszy. Aby zaobserwować dobroczynne działanie preparatu, należy go stosować przez dłuższy czas. I zakup w akceptowalnej dla nas cenie jesteśmy skłonni powtarzać, natomiast jednorazowy ekstrawydatek na superkrem to najczęściej okazjonalne szaleństwo, którego nie jesteśmy skłonni ponosić regularnie. Jeśli więc nie chcemy wydawać fortuny na upiększacze, wybierzmy preparat, zawierający konkretną substancję, ale tańszej marki. Będzie dla naszej skóry równie dobry.
5. Szampon
W przypadku tego kosmetyku, podobnie jak peelingu, jego działanie jest ściśle ukierunkowane. Ma myć. Trzeba dobrać rodzaj szamponu odpowiedni dla własnego rodzaju włosów. Należy zwrócić uwagę, czy ma silniejsze właściwości oczyszczające (najmocniej oczyszczają preparat z SLS i SLES w składzie; nie trzeba ich demonizować, używane raz na jakiś czas świetnie domyją włosy, wymiotą resztki wszystkich środków ochronnych czy do stylizacji). Do częstszego używania lepiej wybrać preparat łagodniejszy (wiele osób chwali sobie szampony dla dzieci, choć nie zawsze one się sprawdzają na włosach osób dorosłych. Warto zainteresować się preparatami naturalnymi, ekologicznymi, pozbawionymi silnych detergentów). Natomiast nie warto inwestować w najdroższe i najbardziej luksusowe tego typu kosmetyki. Szampon mamy na głowie przez chwilę. Wszystkie dobroczynne substancje nie mają możliwości działania, bo za moment i tak zostaną spłukane. Zainteresujmy się lepiej odżywkami lub maskami z interesującej nas linii i to w nie inwestujmy. Szampon wystarczy, że będzie odpowiednio dobrany do rodzaju włosów i skutecznie je oczyszczający.
6. Preparaty do stóp, kolan, łokci
Mimo regularnego stosowania peelingów, balsamów do ciała mamy problem z twardą skórą na kolanach i łokciach. Rzucamy się na wszystkie nowinki, które mają zapewnić miękką i gładką skórę. Zainteresujemy się niepozorną maścią z witaminą A, dostępną w aptekach. Tubkę tego cuda kupimy za mniej więcej 3-5 zł. Maść może być stosowana zarówno na wymagające silnego nawilżenia i zmiękczenia części ciała (stopy, kolana, łokcie). Świetnie nawilża skórki przy paznokciach i genialnie pielęgnuje usta. Zwykle spora tubka nie jest poręczna, więc kosmetyk najlepiej stosować w domu, ale jej właściwości z nawiązką rekompensują wady. I jeszcze jedna ogromna zaleta aptecznej maści z witaminą A – w razie nawet najpotężniejszego kataru wystarczy regularnie smarować nią okolice nosa, a problem zdartej i bolącej skóry zostanie rozwiązany.
7. Podkład o złym odcieniu
Jak wynika z badań, większość kobiet nigdy nie wychodzi z domu bez nałożonego podkładu. Wszystko, co ujednolica i upiększa cerę jest podstawowym wyposażeniem każdej kosmetyczki. Co jeśli jednak zdarzy się nam kupić świetny podkład, ale w źle dobranym odcieniu? Wyrzucić szkoda, bo to tak, jakbyśmy wyrzucały do kosza ciężko zarobione pieniądze. Rozwiązanie jest nieco paradoksalne – dokupić drugi źle dobrany kolorystycznie podkład. Jeśli nabyłyśmy kosmetyk, który jest dla nas za ciemny, zaopatrzmy się w taki o kilka tonów jaśniejszy od naszej skóry. I na odwrót, jeśli mamy zbyt jasny, kupmy nieco ciemniejszy. Pamiętać należy o jednej zasadzie – kosmetyk jaśniejszy, może być od naszej skóry nawet o kilka odcieni. Ostrożniejsze powinnyśmy być z kupowanym ciemniejszym. Jeden, góra półtora tonu, będzie wystarczające. Dzięki temu przy robieniu makijażu wystarczy zmieszać po odrobinie obu kosmetyków. Już po kilku podejściach znajdzie się idealną dla siebie, a co więcej, niedostępną w żadnym gotowym produkcie, barwę. Ten trik jest wyjątkowo wszechstronny. Można ze sobą mieszać podkłady o niedobranych odcieniach, można modyfikować konsystencję (jeśli mamy produkt, który wydaje się nam zbyt rzadki lub zbyt gęsty), możemy podkład wzbogacać o właściwości pielęgnacyjne (wystarczy tradycyjny fluid wymieszać z mającym działanie pielęgnujące kremem BB lub CC). Tak indywidualnie dobrany podkład może okazać się znalezionym świętym Graalem w naszym kosmetycznym świecie.
8. Maseczki
Maseczki są w pielęgnacji tym elementem, o którym nie powinno się zapominać. Regularnie stosowane dają fantastyczne rezultaty. Potrafią odżywić, nawilżyć, oczyścić, rozprawić się z niedoskonałościami. Do wyboru, do koloru. Tańszą – i bardziej naturalną – alternatywą dla maseczek kupowanych w sklepach, są te z arsenału naszych babć i prababć. Niejednokrotnie będą na naszą cerę działać lepiej niż najdroższy gotowy produkt, a przygotujemy je łatwo z posiadanych w domu składników. Warto zainteresować się starymi przepisami, które służyły dziewczętom i kobietom od lat. Żółtka, nafta, drożdże, zioła, świeże i napary, ogórek, pomidor, płatki owsiane, mleko, śmietana, żelatyna – z podstawowych produktów spożywczych można przygotować upiększające preparaty, które zaskoczą nas swoim działaniem. Pamiętajmy, że w przypadku praktycznie wszystkich produktów naturalnych istnieje ryzyko alergii i aby sobie nie zaszkodzić, należy przeprowadzić test sprawdzający, czy dany składnik na pewno jest dla nas bezpieczny.
9. Pędzle
Dla jednych niezbędne akcesorium, dla innych fanaberia. Dobry pędzel potrafi ułatwić wykonywanie makijażu, a niektóre bardziej precyzyjne elementy make-upu trudno wyobrazić sobie bez tego narzędzia. W niektóre rodzaje pędzli naprawdę warto zainwestować nawet poważne kwoty, będą bardzo przydatne w codziennym makijażu. Inne ich rodzaje z powodzeniem można zastąpić tańszymi odpowiednikami, a wręcz udać się po nie do sklepu z narzędziami… malarskimi. Jako pędzelek do eye-linera świetnie sprawdzają się cieniutkie pędzelki dla plastyków. Do wyboru mamy różne grubości i różne kształty za kilka złotych. Nie warto wydawać dużych sum na pędzle do brwi czy pędzelki do ust (odpowiednio precyzyjne również znajdziemy w sklepach dla artystów). Co ciekawe, producenci wypuszczają nawet pędzle do nakładania maseczek na twarz czy ciało. I o ile narzędzia te są przydatne przy nakładaniu kosmetyków, szkoda w nie inwestować, takie kwoty, jakich żądają producenci. Zainteresujemy się szerokimi pędzlami malarskimi. Płaski pędzel do malowania ściany nałoży naszą glinkę równie dobrze, a kosztuje o wiele mniej.
10. Pojemności podróżne
Kolejnym działem, na którym producenci postanowili zarabiać więcej są tzw. pojemności podróżne. Mało komu chce się na kilka dni taszczyć ze sobą pełnowymiarowe butle różnego rodzaju żeli pod prysznic, balsamów, szamponów, odżywek itp. Wykorzystały to firmy, które momentalnie wypuściły na rynek kosmetyki w mniejszych pojemnościach. Jednak za zmniejszeniem pojemności nie idą adekwatnie niższe ceny. Wręcz przeciwnie. Porównując koszty zakupu na przykład żelu pod prysznic w podróżnej pojemności do butelki pełnowymiarowej, okazuje się, że za to maleństwo przepłacamy kilkukrotnie. Producenci zauważyli również i to. I znaleźli odpowiedź również i na ten problem. W sklepach znajdziemy puste, małe buteleczki i słoiczki, do których można przelać kosmetyki. W cenach nieraz wyższych niż podróżna pojemność naszego przykładowego żelu pod prysznic. Jak znaleźć tańsze rozwiązanie? Warto rozejrzeć się z sklepach z tzw. półproduktami. To miejsca, gdzie kupuje się różne składniki kosmetyczne, z których potem samemu można zrobić sobie wybrany preparat. Oferują one również różnego rodzaju opakowania (buteleczki szklane, plastikowe, z atomizerem, z kroplomierzem, pudełeczka, słoiczki itp.) w naprawdę rozsądnych cenach. Bądź bacznie zwracać uwagę na to, czego używamy cały rok. Jeśli zostanie nam nieuszkodzona zgrabna buteleczka z zakraplaczem, który można odkręcać, wystarczy ją umyć… i schować w przewidywaniu przelania do niej wybranego kosmetyku w przyszłości. Podobnie można postąpić z opakowaniami różnego rodzaju miniatur czy produktów, które fabrycznie pakowane są w niewielkie opakowania (sera, kremy pod oczy, balsamy do ust w słoiczkach). Będą jak znalazł przed wyjazdem. Radzimy uważać na zabieranie ze sobą próbek nieznanych nam wcześniej preparatów. Jeśli mamy znany nam i wypróbowany krem zapakowany w saszetki, to idealnie. Jeśli bierzemy kilka nowych kremików, których nie używaliśmy nigdy dotąd… może się okazać, że któraś substancja nas uczula, coś wywoła podrażnienie i w ogóle kosmetyki zrobiły nam krzywdę. W takich sytuacjach stawiajmy na sprawdzone preparaty, a testowanie zostawmy sobie na wolny czas w domu.
Autorek artykułu jest portal: gdzie-taniej.pl