300
Do kołyski dano mi przed laty
gwiazdki – tanim równe błyskotkom…
Bezpieczniejsze od nocnej lampki
stróżowały, mrugając słodko.
I był spokój z wszechświatem, dopóki
nie poczęły wyrastać szeroko
te światełka śródnocnej opieki,
gwiazdki, ścięte w złoty sześciokąt.
Uleciały w górę, tajemnicze,
jeszcze ciepłe od rąk dziecka, nianiek –
Władczym blaskiem, dawnym „mruganiem”
wyjaśniają, że jestem niczem…