265
Iść przez sen ku tobie,
w twe słodkie ręce obie…
przez pola długie ogromnie,
sadzone w rzędy doniczek…
samych niebieskich konwalii
i szafirowych goryczek…
…przejść przez jezioro nieduże,
zrobione z drewnianej balii…
i trochę nieprzytomnie
iść dalej przez bór ciemny, w którym kwitną róże,
lecz w którym się nie pali ani jedna świeca…
gdzie straszy stary niedźwiedź dziecinny zza pieca,
dziś przerobiony na kota…
I widzieć w oddali już twoją psią budę
z kryształu, blachy i złota…
przedrzeć się z trudem poprzez dziwną grudę…
i jeszcze ten rów przebyć…
– potknąć się – i już nie być.