Pogrzeb,
Mży śnieg. Na trumnę spadają, jak echo
kroki ziemi. Spokojnie umiera wspomnienie
wbite na krzyż cmentarzy i bije daleko
jak dzwon obcego serca szary tłumu wieniec.
A dookoła drzewa zastygłe czekają
przed drzwiami nieba jak przed drzwiami raju,
Kto ostom twarz układał w rozpaczliwe maski
i kto wam twarze obce jak dymy rozwiewał?
Jest przecież cicho. Dymi niebo płaskie.
Kto tak powoli gasił gwiazdę mego gniewu?
Wysoko dzwoni ziemia na kopule czynu
i obojętność twarzy jest już tylko gliną.
Nie mów. Jaskółki śniegu kołują i niżej
opada wszystko – ot o kilka piędzi
ktoś mi przeżegna wieczór mijając przed krzyżem.
Ktoś wśród nocy na krzyżu zawiesi mi księżyc.
Teraz jest zawsze. Czarny ścieg kopaczy.
Ulatuje wysoko gołąb twego płaczu

0 0 votes
Oceń wpis
Subscribe
Powiadom o
guest
Ze względu na spam wyłączona została możliwość wstawiania linków w komentarzach. Komentarze zawierające odnośniki będą kasowane.
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments