Więc wypijmy choć po jednym Boże mój Za ten czas stracony czas za tamte dni Jeszcze raz wypijmy Boże za ten gnój Który w naszych sercach mocno, mocno tkwi
Za to życie które mocno gniecie nas Za te dni szare za łzy które ciągle ronię Za to serce co zmieniło mi się w głaz Za marzenia których nigdy nie dogonię
Pijmy więc pijmy za ten smutek pijmy wciąż Niechaj w kieliszkach nigdy wódki nie brakuje Pijmy więc pijmy każdy z nas jak jeden mąż Bo każdy z nas na tę gorycz ciężko pracuje
Wznieśmy więc toast za tyranów biednych mas Którzy wciąż patrzą jak powoli naród ginie Wznieśmy więc toast niech wypije każdy z nas Niechaj się cieszy zanim jego czas przeminie
Jeszcze kieliszek jeszcze jeden dobry Boże Bo wiara w ciebie dobry Boże już minęła Wypijmy zatem za śmiech dzieci tam na dworze I za modlitwę… nie wiem skąd się ta myśl wzięła
Wypijmy jeszcze aby można było żyć Wypijmy zatem aby ulżyć ludzkiej męce Aby znów złapać utraconą dawniej nić By po niej iść by czuć ją pewniej w swojej ręce
Ten smutny czas ponury czas kiedyś minie Więc wznieśmy zatem jeszcze toast ku wolności I pamiętajmy to co nasze jest nie zginie Więc pijmy Boże aby ulżyć próżnej złości…