Niezależnie od tego, czy w grę wchodzi budżet domowy, letnie wakacje czy święta wielkanocne, dobry plan to podstawa. Ale tak jak z postanowieniami noworocznymi – często podejmujemy jakieś decyzje… i na tym się kończy. Jak więc planować, żeby łatwiej osiągać cel?
Na przeszkodzie realizacji planu stoimy zwykle my sami. Może nie brzmi to zbyt pozytywnie, ale każdy z nas jest trochę leniwy i jeśli możemy, to unikamy dodatkowej pracy czy obowiązków. I nie ma w tym nic złego! Ale warto mieć tego świadomość, żeby planować rozsądniej.
Planuj tylko to, co jesteś w stanie zrobić
Mając świadomość własnego „lenistwa”, trzeba wziąć je pod uwagę. Nakładanie na siebie ambitnych planów może nie tylko się nie udać, ale wpędzić nas też w poczucie, że coś jest nie tak z naszą motywacją. „Mierzyć siły na zamiary” jest tu kluczowe. Więc jeśli planujemy poprawić swoją kondycję, a nigdy nie uprawialiśmy żadnego sportu, to zakładanie, że nagle zaczniemy chodzić codziennie na siłownię jest po prostu nierealne. Lepiej więc by plan zakładał stopniowy rozwój – krok 1: raz w tygodniu dwugodzinny spacer, krok 2: spacer, a innego dnia w tygodniu zajęcia fitness, krok 3: spacer, fitness dwa razy w tygodniu… itd. Ważne, aby ten pierwszy krok nie wymagał od nas dużego wysiłku i zmiany dotychczasowych przyzwyczajeń.
Rozbijaj plany na mniejsze kawałki
Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy w ogóle porzucać ambitne gole, ale lepiej by po drodze pojawiły się pomniejsze cele szczątkowe. Dzięki nim będziemy mieli stale poczucie, że coś nam się udaje, a cel będzie wydawał się dużo bliższy! Każdy z tych kolejnych elementów powinien być rozpisany w czasie. Dotyczy to nie tylko planów aktywności fizycznej, ale każdego innego. Jeśli na przykład zaczynamy planować domowy budżet, również powinniśmy go podzielić na etapy. Pierwszym może być po prostu świadome sumowanie kosztów – powiedzmy, że przez miesiąc uważnie zaglądamy sobie w portfel, zbieramy paragony, odnotowujemy wydatki. Dopiero w kolejnym miesiącu próbujemy na podstawie zebranych danych ułożyć jakiś budżet – czyli te wszystkie wydatki, paragony, grupujemy w konkretne potrzeby (rachunki, jedzenie, rozrywka itd.) i zyskujemy obraz własnych możliwości finansowych. W kolejnym miesiącu staramy się znaleźć odpowiednie miejsce w tym codziennym budżecie na poczynienie oszczędności – wybieramy czy chcemy kupować tańsze jedzenie, wydawać mniej na rozrywkę itd.
Nie zamęczaj się planem!
Chcąc wprowadzić swój długoterminowy plan w życie, możemy paść ofiarą własnych ambicji. Kiedy coś nam się nie uda, możemy pomyśleć, że cały plan był bez sensu. Albo będziemy starali się osiągnąć cel za wszelką cenę i w efekcie zamiast uzyskać oczekiwaną poprawę i radość z wyniku, będziemy zestresowani i zmęczeni. Często taki stan dopada nas w okolicy świąt – Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Chcąc stworzyć idealną atmosferę, katujemy się sprzątaniem, gotowaniem, zakupami i innymi zadaniami tak bardzo, że gdy święta w końcu nadchodzą, nie mamy już siły się nimi cieszyć. A przecież można przeżyć Wielkanoc bez stresu – wystarczy tylko dobry plan działania i racjonalne podejście.