Poczucie bezradności, zagubienie, poczucie przeciążenia to uczucia, które często spotykam w pierwszym kontakcie
zarówno u tych, którym kilka chwil wcześniej postawiono diagnozę ADHD (zespołu nadpobudliwości psychoruchowej
z zaburzeniami koncentracji uwagi), jak i u ich rodziców czy opiekunów. Wiedza, jak sobie radzić z dzieckiem,
które się łatwo rozprasza, któremu trudno usiedzieć w ławce, reagować na kilkakrotne polecenia, wydaje się mało
rozpowszechniona. Szczególnie, gdy żywioł ten trzeba okiełznać w trakcie porannego pośpiechu do przedszkola i pracy.
Z pociechą, u której podejrzewamy ADHD – potocznie określane mianem nadpobudliwości – najlepiej jest skierować
pierwsze kroki do specjalistycznego ośrodka dziecięcego. W Polsce najczęściej jest to Poradnia Zdrowia Psychicznego
dla Dzieci, Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna czy stowarzyszenie zajmujące się pomocą osobom z zespołem ADHD.
Lekarz czasem proponuje leki, które mają za zadanie ograniczenie objawów ADHD, ale raczej jako wsparcie dla procesu
terapeutycznego, a nie jako jego podstawę.
Warto pamiętać jednak, że to tylko część pracy. Współpraca terapeutyczna z nadpobudliwym dzieckiem toczy się bowiem
całą dobę. Ma sens wtedy, gdy zaangażujemy w ten proces wychowawców i nauczycieli, a przede wszystkim rodziców i opiekunów.
Akceptacja to dobry początek współpracy z nadpobudliwym synem, córką, bratem, siostrą, wnukiem, uczniem czy
podopiecznym – niezależnie od pomocy różnych specjalistów. ADHD to nie potwór czy diabeł pod skórą, jak zdarza
mi się słyszeć wśród nierzadko przerażonych rodziców, wychowawców czy samych dzieci. To nie kara czy wyrachowana
złośliwość. To trudność, z którą obcowanie nie bywa łatwe ani dla dziecka, ani dla innych z jego świata.
Przy odpowiednim traktowaniu z nadpobudliwością można z sobie poradzić, a ok. 70% dzieci z ADHD wyrasta z tej
trudności. ADHD nie musi przeszkadzać w rozwijaniu zainteresowań i zdobywaniu nowych osiągnięć. Osoba z ADHD,
podobnie jak inni, ma szansę na barwne i pełne satysfakcji życie.
Źródło – SerwisPrasowy.pl