Łatwiejsza nauka, lepsza koncentracja, podzielność uwagi. Bilingwizm to nie tylko biegła znajomość dwóch języków, ale także szereg innych umiejętności, które rozwijają się „przy okazji” ich poznawania. Co w praktyce oznacza dwujęzyczność?
Na świecie ponad połowa ludzkości jest dwujęzyczna, a Polska pozostaje w mniejszości państw, gdzie obowiązuje tylko jeden język. Przykładowo w Belgii oficjalnie mówi się po francusku, niderlandzki i niemiecku, a w Norwegii, obok urzędowej wersji norweskiego, na równych prawach funkcjonują lokalne dialekty. W związku z rosnącą tendencją do mieszania się społeczeństw, wynikającą z łatwiejszego niż kiedyś podróżowaniem czy integracją europejską, coraz więcej dzieci przyzwyczajonych jest do tego, że inny język słyszy w domu, a inny na podwórku czy w przedszkolu. Jakie są tego konsekwencje?
To naturalne
Ralf jest ojcem 13-letniego Alexa i 4-letniej Amelki. Kiedy poznał swoją żonę, mówiącą po niemiecku Polkę, zaczął uczyć się jej języka. Mieszkają w Niemczech, ale od początku dbali o to, aby syn i córka osłuchani byli zarówno z niemieckim, jak i polskim.
– Zawsze posługiwaliśmy się w domu dwoma językami – mówi Ralf – Każde z naszych dzieci, kiedy uczyło się mówić, szybko wyczuło, że do mamy o tej samej rzeczy mówi się „inaczej” niż do taty. Takie „przełączanie się” z jednego słownictwa na drugie z czasem stało się u nich automatyczne. Później u mojego syna ta umiejętność okazała się bardzo przydatna w trakcie nauki kolejnego języka – angielskiego. Jest dla niego po prostu czymś naturalnym, że jeden komunikat zwyczajnie można wyrazić na kilka sposobów.
U dwujęzycznych dzieci oba języki mają równy status, dlatego bez przeszkód mogą zamieniać je w trakcie rozmowy, nie tracąc koncentracji. Ponieważ równoczesne funkcjonowanie dwóch systemów gramatycznych i leksykalnych jest dla nich czymś normalnym, mniejszą trudność sprawia im dołożenie kolejnego. Nawyk płynnego przechodzenia z jednego języka na drugi nie tylko ułatwia naukę kolejnych, ale także pozytywnie wpływa na rozwój dodatkowych umiejętności, które znajdują zastosowanie w innych dziedzinach.
– Bycie dwujęzycznym rozwija w mózgu zdolność zwaną „comand system” – mówi Katarzyna Nowogórska, nauczyciel w firmie Helen Doron – Odpowiada ona za umiejętność planowania i rozwiązywania problemów oraz podwyższa koncentrację. Takie dzieci potrafią lepiej skupić się w hałasie czy innych niesprzyjających warunkach, łatwiej też wykonywać im jednocześnie kilka czynności, lepiej zapamiętują szczegóły i kojarzą fakty.
Szersze horyzonty
Współczesna nauka przyjmuje, że chociaż systemy językowe różnią się od siebie, na poziomie ogólnym konstruowane są przez uniwersalne prawa, odzwierciedlające wspólny dla całej ludzkości sposób myślenia. W różnicach, takich jak struktura gramatyczna czy zwyczaje językowe, wyrażają się odmienne normy kulturowe i sposób patrzenia na otaczającą rzeczywistość. Guy Deutcher, izraelski językoznawca, w swojej książce „Through the Language Glass. How Words Colour Your World” odnosi tę zależność do sposobu myślenia dzieci dwujęzycznych. Uważa on, że zaznajomienie w dzieciństwie z kilkoma językami w naturalny sposób przekłada się na poszerzenie horyzontów intelektualnych. Każdy z tych systemów otwiera drogę na inne sposoby myślenia i wzbogaca o nowe doświadczenia. Dzięki temu możliwe jest lepsze zrozumienie otaczającej rzeczywistości, co jest szczególnie przydatne we współczesnym, multikulturowym społeczeństwie. Oczywiście szansę na rozwijanie tych kompetencji mają nie tylko dzieci rodziców pochodzących z różnych krajów. Podobne warunki stworzyć można umożliwiając kontakt z językiem już od najmłodszych lat, a nawet miesięcy. Zazwyczaj nauka – jeżeli tak można ją nazwać – opiera się osłuchiwaniu z obcym akcentem oraz mową, poprzez odtwarzanie odpowiednio skonstruowanych materiałów dźwiękowych, np. piosenek. Kilkuletnie dzieci mogą uczęszczać na zajęcia czy warsztaty, podczas których komunikacja przebiega tylko w języku obcym.
Więcej nie oznacza trudniej
Wokół dwujęzyczności wciąż krąży wiele mitów. Niektórzy rodzice obawiają się, że nauka więcej niż jednego języka może spowolnić rozwój małych dzieci.
– Nic bardziej mylnego – mówi Katarzyna Nowogórska – Doświadczenie pokazuje, że nie tylko rozwijają się one szybciej, ale także mają lepsze zdolności komunikacyjne. Czymś naturalnym jest, że na samym początku dziecko miesza słowa czy konstrukcje zdań. Analogiczne błędy popełnia przecież w ogóle ucząc się mówić, dlatego obawy o jąkanie czy wady wymowy nie są uzasadnione.
Co więcej, równoczesne korzystanie z kilku systemów językowych uaktywnia większe obszary mózgu. Jak pokazują badania, nawet kiedy w danym momencie używany jest jeden język, aktywne są także strefy związane z innymi. Dzięki temu swoistemu „treningowi” osoby dwu lub kilkujęzyczne doświadczają problemów związanych z demencją starczą o wiele później niż inni ludzie.
Helen Doron Early English to międzynarodowa sieć szkół językowych obecna w ponad 30 krajach świata. Nauczanie w Centrach HDEE oparte jest na naturalnej metodzie nauki opracowanej przez brytyjską lingwistkę – Helen Doron. Bazuje na 10 następujących po sobie kursach, przeznaczonych dla dzieci od 3. miesiąca życia do 14 lat. Program umożliwia kontakt z językiem angielskim 14 razy w tygodniu oraz udział w ogólnorozwojowych zajęciach w małej grupie rówieśniczej. Uczniowie poznają od 250 do 1700 słów rocznie. Obecnie w Polsce znajduje się 180 szkół. Więcej informacji znajduje się na stronie: www.helendoron.pl