Atak zimy zaskoczył nie tylko drogowców, bezlitośnie obnażył także wszystkie słabe strony naszej skóry: we znaki nagle dają się nam spierzchnięte usta, przesuszone policzki. Jak odeprzeć atak zimy na naszą skórę? Z pomocą przychodzi medycyna estetyczna.
Na pierwszy ogień warto uporać się z przesuszeniem. Jego objawy to nieprzyjemne uczucie ściągnięcia skóry, szczypania, a także miejscowe zaczerwienienie i podrażnienie. Na przesuszonych ustach dodatkowo zauważymy drobne pęknięcia naskórka. – To znak, że doszło do naruszenia płaszcza wodno-lipidowego skóry, czyli bariery ochronnej, która niczym mur broni ją przed niekorzystnym wpływem środowiska – tłumaczy Agnieszka Bliżanowska z Centrum Dermatologii i Medycyny Estetycznej WellDerm z Wrocławia. – Bez tarczy ochronnej nasza skóra zaczyna gwałtownie tracić wilgoć, na mrozie wysusza się dwa razy szybciej niż latem – dodaje dermatolog.
Co możemy zrobić, poza tym że będziemy zabezpieczać twarz, stosując tłuste kremy, zwłaszcza takie, które naśladują warstwę lipidową naskórka (Physiogel)?
Skóra jak wigilijny susz
Naszą przesuszoną skórę wzmocni i to od środka mezoterapia, która dotrze do źródła problemu. Substancje aktywne zostaną wprowadzone do skóry właściwej za pomocą drobnych iniekcji śródskórnych. Spektakularną poprawę nawilżenia skóry zyskamy za sprawą kwasu hialuronowego. Za pomocą mezoterapii szybko i skutecznie dostarczamy skórze wielu substancji aktywnych. Niektóre preparaty anty-aging mogą zawierać nawet 50 składników, między innymi witaminy, aminokwasy, składniki mineralne, koenzymy i kwasy nukleinowe. – Zwłaszcza zimą polecam produkt, w którym do kwasu hialuronowego dodano glicerol – mówi doktor Agnieszka Bliżanowska. – Wokół cząsteczki kwasu tworzy on coś na kształt bariery ochronnej, powodując, że jest on bardziej odporny na zmiany temperatur, uszkodzenia mechaniczne i działanie enzymów. Dzięki temu kwas dużo łatwiej i skuteczniej zatrzymuje wodę – wyjaśnia. Właściwy skład preparatu oraz technikę wykonania mezoterapii opracowuje zawsze lekarz, ekspert medycyny estetycznej. Dostosowuje on metodę do indywidualnych cech pacjenta.
Rudolf Czerwononosy
Pierwszy atak mrozu wystarczy, by na twarzy skłonnej do pękania naczynek pojawiały się kolejne „pajączki”. Gdy nie tylko na mrozie, ale także w połowie dnia pracy w ciepłym pomieszczeniu wyglądamy jak Rudolf Czerwononosy, czas pomyśleć o wizycie u lekarza medycyny estetycznej. – Oczywiście warto wzmacniać ściany naczyń krwionośnych przy pomocy kremów z arniką czy kasztanowcem, ale by trwale zlikwidować rumień, należy zastosować laser lub GEM-IPL – tłumaczy doktor Agnieszka Bliżanowska z WellDerm. Trzeba to zrobić zawczasu, ponieważ zmiany będą się nasilać pod wpływem niskich temperatur. A nieleczone „pajączki” z upływem lat mogą się skończyć trądzikiem różowatym. Skóra naczyniowa wymaga też bezwzględnie wysokiej protekcji przed promieniami słonecznymi. Zabezpieczą ją kremy z filtrem – najlepiej SPF 50 – aplikowane pod krem ochronny.
Twarz jak przepiórcze jajo – to nie te święta!
Gdy bez umiaru korzystamy ze słońca i w dodatku nie stosujemy filtrów podczas zimowej eskapad na narty, skóra może nam odpłacić za złe traktowanie niekorzystnymi przebarwieniami. Odbite od śniegu promienie słoneczne atakują naszą skórę zimą dużo silniej niż latem na plaży. – Stosowanie kremów z najwyższą protekcją na twarz, która już wygląda jak skorupka przepiórczego jaja, nie odwróci zmian, na które sobie zapracowałyśmy. Ochrona jedynie zatrzyma ten proces – mówi doktor Bliżanowska. Mądrze po szkodzie jest oczywiście już zawsze chronić skórę przed promieniami UVA i UVB. A z przebarwieniami rozprawić się w gabinecie medycyny estetycznej za pomocą Cosmelanu. Terapia zajmie nam miesiąc, w tym czasie powinniśmy unikać słońca. – Terapia przebiega w dwóch etapach: najpierw, w gabinecie, nakłada się maskę, którą już samodzielnie należy usunąć po kilku godzinach. W drugim etapie – kontynuuje się terapię w domu, stosując zalecony przez lekarza specjalny krem – wyjaśnia dermatolog, ekspert medycyny estetycznej. Cosmelan i jego nowsza wersja Dermamelan rozprawią się nawet z przebarwieniami sprzed kilku lat. Ten drugi, zawierający wyższe stężenie czynników aktywnych, poradzi sobie z przebarwieniami odpornymi na inne preparaty.
—
WellDerm
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl