Opinie o szkołach zawodowych nie są najlepsze. Powszechnie panuje przekonanie, że dzisiaj na dobrą pracę można liczyć jedynie po skończeniu studiów. W efekcie tłumy młodych ludzi szturmują uczelnie doprowadzając do deprecjacji wyższego wykształcenia, a jedyne korzyści z tego czerpią prywatne uczelnie.
Tymczasem ich mniej „ambitni” koledzy mają się dobrze. Po ukończeniu szkoły zawodowej w pożądanej na rynku pracy profesji po krótkim okresie próbnym mogą liczyć na zarobki rzędu 2-3tys złotych. Po kilku latach pracy i zdobyciu doświadczenia często decydują się na otworzenie własnej działalności gospodarczej. W zależności od pracowitości i zdolności do robienia interesów ich zarobki sięgają nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Najpopularniejszym wybieranym zawodem jest mechanik samochodowy. Zaraz za nim plasują się profesje związane z budownictwem. Wykwalifikowany murarz, dekarz czy glazurnik bez trudu znajdzie pracę. Jeśli jest gotowy na przeprowadzkę lub często zmiany miejsca pobytu może liczyć na bardzo dobrą pensje, często dużo wyższą niż pracujących na budowach inżynierów. Coraz rzadziej na szkoły zawodowe decydują się na kobiety. Jeśli już to najczęściej wybierają profil fryzjerski, kosmetyczny lub gastronomiczny. W tych branżach mają szanse na znalezienie pracy nawet w małych miejscowościach.
Coraz więcej szkół decyduje się natomiast na likwidację kierunków, na które nie ma chętnych, a rokowania na znalezienie przez absolwentów dobrze płatnej pracy są nikłe. Zawody jak szewc i krawiec wymierają bo panuje przekonanie, że bardziej opłaca się coś kupić niż zamówić u rzemieślnika. Miejsce tych klas zajmują kierunki kształcące w profesjach związanych z rozwojem technologii. Problemów ze znalezieniem chętnych do szkół nie mają przyzakładowe zawodówki działające przy dużych, dobrze prosperujących przedsiębiorstwach. Ich absolwenci zostają lub znajdują zatrudnienie w firmach współpracujących z macierzystym zakładem.
Szkoły zawodowe przegrywają z technikami o podobnych profilach. W codziennej pracy to jednak absolwenci tych pierwszych radzą sobie lepiej. Kwalifikacje stolarza czy murarza to praktyczne umiejętności, a nie matura. Zawodówki stawiają na zajęcia w pracowniach i naukę zawodu, tymczasem technika są dobrym przygotowaniem dla tych, którzy zamierzają kontynuować naukę na uczelni wyższej na kierunku związanym z wcześniej obranym profilem. Tymczasem w Polsce mamy rzeszę absolwentów techników, którzy potem ukończyli zaoczne studia z zakresu ekonomii, marketingu, socjologii itp. W efekcie posiadają dwa bezwartościowe dyplomy: szkoły średniej nie przygotowującej do pracy w zawodzie i wyżej uczelni nie posiadającej żadnej renomy.
Dlaczego młodzi ludzie uciekają od zawodówek? Socjolodzy zwracają uwagę na dwie rzeczy: fałszywe przekonanie, że po studiach łatwiej o dobra pracę oraz presję społeczeństwa. Bardzo często o wyborze szkoły decydują rodzice, którzy próbują zrealizować własne ambicje za poradnictwem dzieci, jednocześnie nie zdając sobie sprawy z realiów dzisiejszego rynku pracy. Ten za to nie zmienia się od kilku lat: potrzeba nam fachowców, zarówno tych po studiach jak i po zawodówce. Ważne jednak żeby postawić na jakość kształcenia i właściwe proporcje pomiędzy tymi grupami.
—
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl