Na ogół nie uświadamiamy sobie ile zawdzięczamy roślinom. Rośliny nie tylko dostarczają nam pożywienia, ale również wielu składników potrzebnych do budowy naszego organizmu, witamin, leków i wreszcie substancji, które wpływają na sferę naszego ducha, a wśród tych substancji są takie, które w szczególny sposób działają na seksualne sfery naszej psychiki.
Nazwano je afrodyzjakami. W ciągu wieków bardzo różnie podchodzono do afrodyzjaków, a wachlarz ich zastosowań był niezwykle szeroki i tak na przykład uważano je za środki pobudzające, halucynogenne, likwidujące nieśmiałość, wzmagające uczucie rozkoszy, wywołujące pożądliwość.
W niektórych kręgach kulturowych stosowane były dla osiągnięcia sukcesów politycznych, w innych zaś uważano je za środki usuwające bezpłodność. Wszystkie narody świata stosowały przez wieki afrodyzjaki lub stosują je do dnia dzisiejszego. Dokładnie nie da się ustalić, kiedy po raz pierwszy w historii ludzkości zostały one zastosowane. Wiadomo jednak, że już 60 000 lat temu neandertalczycy wykorzystywali rośliny, które później znane były jako afrodyzjaki. Dowodem na to są ich odkryte groby, przy których znaleziono różnorodne zioła, określone później przez naukowców jako afrodyzjaki. Pierwsze wzmianki pisemne o afrodyzjakach znajdują się na tabliczkach sumeryjskich a ich dokładne receptury znaleźć można w starożytnych księgach Owidiusza, Teofrasta i Pliniusza Starszego.
W staroegipskich papirusach opisano zioła oraz metody ich stosowania, aby uzyskać efekt podniecenia seksualnego. Na początku historii ludzkości stosowanie afrodyzjaków uzależnione było od kręgów kulturowych, dostępu do ziół oraz religii. W wielu przypadkach stosowano te rośliny, tylko dlatego, że swoim kształtem sugerowały pewne części ludzkiego ciała.
W starożytnej Grecji stosowano sproszkowane muszle popijając je winem. Wiązało się to z mitem Afrodyty oraz bogiem oszołomienia Dionizosem. Z kolei w starożytnych Chinach, Indiach i Tybecie czczono korzeń żeń – szenia. W Chinach nazywano go korzeniem nieba, w Indiach korzeniem ekstazy.
Na niezwykle cennym manuskrypcie staro-tybetańskim ukazującym proces powstawania Człowieka – para rodziców dostaje w darze od kapłana korzeń żeń – szenia, jako Afrodyzjak. Żadna jednak roślina nie pobudzała ludzkiej wyobraźni w takim stopniu jak Mandragora. W różnych okresach przedstawiano ją jako roślinę posiadającą duszę,
wymagającą specjalnej metody zbierania wykorzystując w tym celu psy. We wczesnym średniowieczu utożsamiano ją z szatanem i jego tajemnymi mocami. Pod względem botanicznym Mandragora jest blisko spokrewniona z szalejem jadowitym oraz wilczą jagodą – jest więc rośliną silnie trującą.
Afrodyzjaki w średniowieczu wiązano z czarami, mocami nieczystymi oraz wiedźmami. Po czasach ciemnego średniowiecza wróciły do łask i zaczęto się im bardziej dokładnie przyglądać próbując zbadać ich działanie. Zawdzięczamy to głównie światłym mnichom, którzy zaczęli w swoich klasztornych ogrodach hodować różne zioła i próbowali znaleźć zależności w ich stosowaniu.
A co się działo w tym czasie na kontynencie amerykańskim? – ma to dla firmy ATW kluczowe znaczenie. Otóż pod koniec XVII wieku przybył do Nowego Świata chrześcijański misjonarz Juan Maria de Salvatiera. Przebywając wśród Indian, których oczywiście nawracał, poznawał ich zwyczaje. Przeglądając stare rysunki Salvatiera natrafił na taki, który przedstawiał Święto Płodności. W trakcie tego Święta bogowie przekazują ludziom dobroczynne zioło gwarantujące ekstazę miłosną.
Indianie chętnie pokazali misjonarzowi to dziko rosnące zioło. Salvatiera postanowił nadać tej roślinie europejską nazwę. W związku z tym, że skojarzyła mu się ona z osobą Św. Damiana nazwał ją jego imieniem. Od tej pory roślina ta znana jest na całym świecie jako zioło świętego Damiana, a jej łacińska nazwa to TURNERA DIFFUSA APHRODISIACA. Misjonarz był tak zafascynowany tą rośliną, że nawet ułożył wiersz na jej cześć:
Damiano
Indiańska i święta
Pogładź mi łagodnie biodra ,
Tak całkiem po indiańsku i święcie.
Później poznano i zidentyfikowano dwa blisko spokrewnione z Damianą gatunki rosnące w Brazylii. Do Europy Damiana trafiła natychmiast i w miarę upływu lat oraz rozwoju naukowego była i jest bardzo wnikliwie badana. Nim Europa poznała Damianę jako afrodyzjak, aby uzyskać efekt podniecenia seksualnego, stosowano lewatywę z dymu uzyskanego ze spalania różnych mieszanek ziołowych.
Co my dzisiaj wiemy o afrodyzjakach?
Czy z naukowego punktu widzenia jest to mit, czy one naprawdę działają?
Badając ten problem uwaga naukowców skierowała się w stronę skóry oraz nosa, jako najbardziej wrażliwych na odczucia części naszego ciała. Okazało się, że pewne substancje chemiczne zawarte w niektórych wyciągach ziołowych nałożone na skórę powodują stymulację procesu endomorficznego Mówiąc po polsku: pod wpływem tych substancji zaczynamy odczuwać przyjemność. Właśnie w ten sposób działa specyficznie otrzymany wyciąg z Damiany. Bardziej precyzyjnie aniżeli skóra funkcjonuje nasz nos.
W roku 1809 Ludwig Jacobson odkrył u zwierząt organ lemieszowo – nosowy.
Aż do roku 1991 uważano, że człowiek tego organu nie posiada, a jeżeli go posiada to tylko w fazie embrionalnej, a po urodzeniu organ ten zanika.
Właśnie w roku 1991 Moran udowodnił, że człowiek posiada ten organ w nosie a co więcej, że funkcjonuje on znakomicie i bardzo precyzyjnie.
Organ lemieszowo – nosowy połączony jest bezpośrednio z podwzgórzem specjalnym nerwem lemieszowo – nosowym. Podwzgórze przez wielu naukowców uważane jest za mózg naszego mózgu, ponieważ reguluje między innymi: pożądanie seksualne, podniecenie, uczucie niepokoju, agresji, apetytu. Podwzgórze uwalnia wszystkie rodzaje czynników mających ogromny wpływ na całą fizjologię naszego organizmu.
Organ lemieszowo – nosowy nie ma nic wspólnego z odczuwaniem normalnych zapachów i jest umiejscowiony w obu przegrodach nosa i ma wielkość od 0,2 do 2 milimetrów. Posiada wiele receptorów, czyli miejsc analizujących lotne lub nielotne substancje. Odkrycie organu lemieszowo – nosowego miało kolosalne znaczenie naukowe, ponieważ udowodniono istnienie chemicznego zmysłu człowieka – czyli tego siódmego.
Dalsze badania doprowadziły bardzo szybko do odkrycia wielu substancji chemicznych, które wpływają na nasze uczucia i odczucia. Substancje te nazwano FEROMONAMI.
Feromony powstają w głębszych warstwach naszej skóry i dzięki procesowi keratynizacji wydostają się na jej powierzchnię i zaczynają unosić się w powietrzu.
Feromony ludzkie zostały usystematyzowane: KOPULINY, ANDROSTENY, WOMEROFERYNY. Dzięki badaniom naukowym potwierdzono działanie wielu związków chemicznych na sferę uczuciową człowieka, przy okazji obalając wiele mitów o genialnych afrodyzjakach. Z kilkuset przebadanych ziół, wyodrębniono zaledwie kilka, które w testach wykazały właściwe działanie. Na podstawie wyników badań w Firmie A.T.W. opracowano całą serię kosmetyków występujących pod wspólną nazwą: NASTROJE. Rozpoczynają ją żele o nazwach dopasowanych do nastrojów, jakie mogą wywoływać: aktywizacja, koncentracja, uspokojenie, intymność i męskość.