Naturo, o wszechwładna, bądź mi dość ojczyzną!
Twoją chcę być poddaną całym gorzkim sercem…
(I tak nią jestem! Z wolą, czy pomimo woli,
Zmuszona będę kiedyś umrzeć na twój rozkaz…).
Bezlitosna, zarówno dla silnych i słabych,
Byłaś pierwsza i będziesz ostatnia. Zwycięsko
Zawitasz pośród ruin o zmierzchu ludzkości,
Jak bluszcz trwale zielony na trupich pomnikach.
Twój sztandar: tęcza – moim niech będzie, tak barwnym
Jak żaden inny w świecie. Pod nim, cóż mi grozi?
Któż od ciebie silniejszy, aby nas pognębił?
Kto mnie wysiedli z włości twoich wszechobecnych?
Bo i gdzież kresy twoje, najstarsza patrio?
Słońce i księżyc – nasze i dróg mlecznych rozlew.
Komuż rady nie damy, kogo nie zmożemy?
Przed kim drżą władcy, sztabem bronieni lekarskim?
Tęczo, chorągwio, wzniosła ponad pawilony
Wszystkich krajów! Zaborcy rękom niedosięgła!
Siedmiobarwną kokardę nosić chcę na piersi
I na wielkość narodów przez ramię spoglądać.
Złamane skrzydła moje, poszarpaną przeszłość,
Składam przed tobą. Odtąd, promieniejąc dumą,
Patrzeć będę bez trwogi i bez uniesienia
Na zmienianą co roku mapę geografii…
O zachowanie ciebie modlić się nie muszę,
Gdyż sama się zachowasz, boś na wieki wieczna.