337
Znowu daleko, smutnie…
śnieg przez szyby pełza
i noc przycichłym wichrem szarpie gwiazdy w więzach,
i znów daleko, smutnie…
i znowu nie wrócisz z dalekich pól zapachem –
szorstką wonią mrozu,
oczu mi nie zasłonisz ciepłym, słodkim łachem –
– niebem przycichłym łzami i powrotem…
Nie przyjdziesz szeleszcząca ciszą w mgłach drogami
(wieczór spłynie kolędą daleką, daleką)
i będziemy we dwoje tylko, smutni, sami,
ja i mrok beznadziei…
i ty gdzieś nad nami…