226
Nadużyli słów wielkich! W zezującej, krętej
Mowie, co zaraziła trądem prawdy wnętrze,
Jak liczmany rzucili hasła przenajświętsze
Dla celów gry szalbierczej, dla chytrej przynęty.
Z trzech stron krzyknęli: „Wolność!” Na najwyższym piętrze
Wież zatknęli swobody sztandar rozwinięty,
By potem wytoczonej krwi ciemnymi męty
Zgasić wskrzesłych zapałów ognie najgorętsze.
Lecz przeciw własnej piersi zdradnych dobrodziejów
Obrócił się karzący, tajny palec dziejów
I upiór wywołany wstał z pomroków toni.
I janusowa postać zbudzonej wolności,
Zwracając ku nam jasną twarz sprawiedliwości,
Patrzy na świętokradców obliczem ironii.